Babie lato rozsnuwa swoje nitki w lesie wzdłuż morza. Łączy się łagodną kreską z mglistym niebem, zatartym horyzontem i miękkim piaskiem pod stopami. Na piasku ślady spacerujących mew, w powietrzu odgłos naszych kroków. Olbrzymi krzyżak uczepił się ramienia Jerzego: wcale nie chciał go puścić mimo zapewnień mojego Męża, że w ten sposób go uratuje. Pająk nie chciał być ratowany, wolał wolność wyboru. W kategorii mieć czy być, bardzo z nim sympatyzuję: też nie chcę, aby ktoś decydował za mnie co jest dla mnie dobre, słuszne czy potrzebne. W świecie procedur i ustaw, które podsuwają gotowe rozwiązania czuję się obco. Nie jest mi blisko ani do pseudo hipisowskich pomysłów tańczenia po plaży i rzucania tekstami o głębokości kromki chleba ani do akademickiej naukowości, w której wszystko musi być doszczętnie zbadane i znormalizowane; gdzie nawrotom depresji zapobiega się kolejnymi tabletkami a nie na przykład podjęciem trudu zmian w życiu. Bo zmiany są trudne, czasami aż tak trudne że niemożliwe, nawet jeśli wiemy że potrzebne.
Pozostaje mi bycie pomiędzy, niejednoznaczne i niewygodne. Między ucieczką a pragnieniem, z tą różnicą że ja już nie uciekam i wiem, że pragnienia mają swoją cenę, często nieadekwatną do poniesionych wyrzeczeń. Bycie pomiędzy nie jest popularne, bo skazuje i na samotność i na odpowiedzialność. Niektórzy nazywają to niszą, inni dobrowolną banicją. Jednak to wydzielenie wyzwala rodzaj życiowej euforii, rozszerza źrenice jak atropina czy dobra kawa. Struktury i organizacje lubią mieć rację, stworzyły do tego cały skomplikowany system. Jednak jak mówił stary Żyd z Podkarpacia w Zniewolonym umyśle: “Jeżeli dwóch kłóci się, a jeden ma rzetelnych 55 procent racji, to bardzo dobrze i nie ma się co szarpać. A kto ma 60 procent racji? To ślicznie, to wielkie szczęście i niech Panu Bogu dziękuje! A co by powiedzieć o 75 procent racji? Mądrzy ludzie powiadają, że to bardzo podejrzane. No, a co o 100 procent? Taki, co mówi, że ma 100 procent racji, to paskudny gwałtownik, straszny rabuśnik, największy łajdak.”
Z tych rozważań wyciąga mnie swoimi smukłymi pajęczynami babie lato i warstwowa zieleń drzew. Tutaj, pośród natury najłatwiej mi poczuć się swobodnie. Różnorodność przyrody mieści w sobie wszystko, w tym mnie i moje myśli.
Wydmy lubiatowskie przesypują się ziarenko po ziarenku, wiatr wieje, mech otula.
Po drodze, w samochodzie rozwiązuję krzyżówki. Uczą mnie elastycznego podejścia do różnych rzeczy i myślenia. Myślenie ma przyszłość.