Inpirowana Tyrmandem i Witkacym

Adela głośno ziewnęła, opierając głowę o inkrustowany blat stolika. Zgromadzona widownia wstrzymała oddech. Z ust Adeli zaczęła wydobywać się ektoplazma, która w niedługim czasie przybrała postać Sułtanki Hurrem.

– Właściwie mam na imię Aleksandra – oświadczyła

Wzrok Adeli spoczął na okazałym brylancie w naszyjniku baronowej Finkelstein. Baronowa zaczęła oddychać nieznacznie szybciej, pierś gwałtownie zafalowała a twarz okryła rumieńcem.

– Mario, czy mnie nadal kochasz? – zapytała Adela a właściwie Sułtanka grubym męskim głosem.

– Ronaladzie… – wyszeptała baronowa, dotykając klejnotu.

– To musi się skończyć!!! Dosyć tej chorej miłości. Zakop ten brylant przy moim grobie i żyj dalej.

Baronowa zaczęła szlochać a osoby zgromadzone wokół stolika mediumistki wydawać odgłosy świadczące o poruszeniu.

– Cisza! – powiedział Marian. – Adela musi mieć spokój aby kontaktować się z duchami.

Adela uśmiechnęła się z wdzięcznością i seans potoczył się dalej, jednak już bez szczególnych niespodziewanych zwrotów akcji. Jakiś zapomniany przodek domagał się pamięci i marmurowego nagrobka, ktoś kto obłożył ród klątwą miał wreszcie okazję aby przedstawić swój punkt widzenia, zbyt wcześnie wysłany na tamten świat mąż groził wiecznymi karami w piekle, póki nie udało się go odesłać nie bez wysiłku do Źródła, aby zaznał spokoju. I tak dalej.

Po skończonym seansie, kiedy podekscytowana widownia opuściła mieszkanie, a dym unoszący się z kadzideł nieco przerzedził Adela popatrzyła na Mariana i powiedziała:

– Tylko wykop ten brylant dzisiaj, bo mamy na niego kupca.

– Oczywiście – uśmiechnął się Marian. Zaraz po wizycie u baronowej, gdzie będziemy się otwierać na nową miłość. Nowoczesne metody pracy z podświadomością przynoszą znakomite rezultaty. Znakomite!!

Adela już miała sarkastycznie skomentować wypowiedź Mariana, byłego fordansera a obecnie coacha rozwoju osobistego, jednak zauważyła rodzaj mroźnej szadzi, która osadziła się na lustrze. Tknięta przeczuciem podeszła bliżej i wtedy zobaczyła napis, który błyskawicznie rozpłynął się tak szybko jak powstał:

– Adela, na miłość Boską nie przesadzaj!

Po czym pojawił się kolejny:

– Znajdź Merilyn.

– Jasne, oczywiście. – prychnęła. Merilyn i świętego Mikołaja, wszystkich w jednym miejscu i o jednym czasie.

Szadź na lustrze zaczęła przybierać coraz to bardziej niezwykłe, chciałoby się rzec, wzburzone kształty. Ostatecznie pojawił się napis:

– Przecież na tym zarobisz.

– No dobra, dobra. – mruknęła Adela. – Nie mówię nie.

– Ale nie mówisz też tak, kobieta typowa kobieta! – dobiegł wesoły głos zza jej pleców.

– Czawakiah! – zirytowała się Adela, tym razem na dobre. – możesz mnie nie straszyć? Jestem wysokowrażliwa.

– Kiedyś na takie jak Ty mówili: czubek!

– Wolę określenie: psychic!

– Kto by nie wolał, zwłaszcza że angielski dalej w modzie. – kpił Czawakiah, archanioł siódmego kręgu mocy.

– Powiedz mi, powiedz jak to się stało, że to właśnie Ty zostałeś moim aniołem stróżem? Inni mają anioły od wszelkiej pomocy, mój jest od depresji!!!

– Od mediacji – poprawił ją anioł stróż. – Poza tym sama mnie wybrałaś.

– Nie pamiętam!

– A to już nie moja wina, trzeba było wszystko zanotować zanim położyłem Ci palec…

– Tak wiem, wiem – powiedziała zgryźliwie Adela. – Zanim położyłeś mi palec na ustach i wyszeptałeś: ciii, nikomu nie możesz o tym opowiedzieć. Od tego momentu mam rozdwojenie jaźni.

– Od tego momentu, na bank! – zaśmiał się Czawakiah i zniknął, bo właśnie w tym momencie Marian odwrócił się w stronę Adeli i zaczął się jej uważnie przypatrywać.

– Adela, wszystko w porządku? – zapytał z troską.

– Tak, tak. Potrzebuję się tylko przewietrzyć. – powiedziała szybko Adela zerkając na lustro.

Kiedy wyszli z pokoju, żeby napić się herbaty Marian jeszcze chwilę zastanawiał się dlaczego Adela wygląda na całkowicie wyczerpaną. Jednak potem pomyślał, że sierpniowe upały w Krakowie wszystkim dają we znaki. I prawdziwym i podrabianym medium.

Ciąg dalszy nastąpi.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *