Koniczyna i teoria istnienia

U podnóża kopca Piłusdskiego siedząc na ławce szukałam czterolistnej koniczyny. Koniczyny było mnóstwo, listek na listku ale wszystkie trzylistne, nawet jednej pięciolistnej, a szkoda. Wtedy mogłabym delikatnie oszukać los i oderwać jeden listek. I już. Na chwilę poudawać, że szczęście do mnie przyszło, samo w ręce mi wpadło, ot tak, przypadkiem. Tymczasem moja determinacja w poszukiwaniu znaków od Fortuny, wywołała lekki uśmiech Jerzego i propozycję, żeby przesiąść się na inną ławkę, bo może tam będzie lepiej. I tak przesiadaliśmy się trzy razy, jak w grze do trzech razy sztuka lub bawiąc się w trzy Parki vel Moiry. Los nie dał się jednak przebłagać, wyjątkowo był stały jak na swoją sławę, i nawet wiatr nie zawiał, żeby w tym całym krajobrazie czegoś nie zepsuć. Bądź nie odmienić.

Symbole były uparcie nieobecne, może poza skromną tablicą pamiątkową pod kopcem, niektóre psy wyglądały na zadowolone że ładna pogoda i spacer, tylko kilka chartów zachowywało się tak jakby je ktoś tam przyprowadził za karę. Wygięte w łuk, podążały eleganckim krokiem, bez uśmiechu. Być może ściśnięty żołądek nie sprzyja radości.

W tej sytuacji zrobiło się bardzo dużo przestrzeni na rozmowy o sensie i przeznaczeniu, ponieważ wyjątkowo trudno było nam dźwigać wolność, pewnie przez ciężką atmosferę po deszczu.

Jerzy próbował dociekać dlaczego wszystko się powtarza, skąd ta cykliczność z której nikt nie wyciąga wniosków: na przykład dlaczego mocarstwa powstają i tracą na znaczeniu z tych samych powodów, jak to się dzieje, że zawsze ostatecznie dochodzi do odłączenia waluty od pokrycia w złocie, oraz że posiadając całą tą wiedzę wciąż wybieramy te same ścieżki i nie korzystamy z alternatywnych rozwiązań.

Ja najpierw próbowałam znaleźć odpowiedź w braku korzyści i autorefleksji rządzących oraz zakotwiczonych w swoim status quo społeczeństwach, ale ulgę przyniosły mi dopiero dwa przypuszczenia. Jedno, że w nieświadomości zbiorowej mamy kolektywny pęd ku samozagładzie, więc w sposób naturalny dążymy do upadku i zakończenia. Druga hipoteza głosiła, że skoro istnieje wiele różnych wszechświatów, to może ten nasz jest właśnie w taki sposób skonstruowany, że bazuje na ograniczonej możliwości rozwoju. Wszystko więc powtarza się do skutku a następnie wszechświat umiera a na jego miejsce tworzy się nowy. I że może w tym nowym będą te możliwości, których nie mamy obecnie.

Z jednej strony taka teoria budzi smutek, że sprowadzamy tutaj kolejne pokolenia aby uległy samozagładzie, której nic nie powstrzyma, z drugiej można wtedy już tylko liczyć na cud.

Do tego właśnie potrzebna jest czterolistna koniczyna.

Zatem kiedy następnym razem zobaczycie kogoś kto jej szuka, to pamiętajcie że robi to dla Was i być może dla naszej wspólnej przyszłości.

Pozostaje jeszcze oczywiście kwestia wolności. Jest bardzo niepopularna i stosunkowo niewygodna, wywołuje często rozpaczliwą wręcz potrzebę stworzenia jakiejś teorii spiskowej i poszukania na nią dowodów. Niemniej wybór która teoria jest prawdziwa, zawsze należy do nas. Prawda?

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *