Magiczne jesienne morze

Pewna Dziewczyna mieszkała nad morzem. Właściwie nie tyle mieszkała ile akurat właśnie tam była, w momencie który pasuje do mojej historii. Nie ma znaczenia skąd pochodziła, skoro to co istotne rozgrywało się co rano, na plaży przy delikatnym szumie fal i nieco mocniejszym szumie wiatru, albo na odwrót. Dziewczyna stała nieruchomo patrząc poza linię horyzontu tak jakby czekała aż niebo ją pochłonie i rozmyje w białą mgłę na tle ostrego, chłodnego błękitu. Może naczytała się dużo opowieści o świętych, zabranych żywcem do nieba za swoje cnotliwe życie lub słyszała, że ludzie o czystych sercach pomijają całą tą zabawę w sąd ostateczny i płyną wprost do srebrnych wrót raju. Skoro morski wiatr przewiał ją na wskroś to i z serca wymiótł wszystko, prawda? Mogła czekać na cichego posłańca i jego zwinną łódkę, która przybędzie i odpłynie nim słońce stanie w zenicie.

Mogła też uważać, że woda i niebo są wystarczająco dyskretne, aby nie wydać jej smutnych sekretów na pastwę śmiechów i drwin ludzi, którzy często z braku chęci do zajmowania się swoim życiem, bardzo sumiennie rozliczają życie innych.

Wreszcie, kto powiedział że Dziewczyna stała tam w jakimś konkretnym celu, jakim jest oczekiwanie, nadzieja, żałoba lub wstyd? Zagubienie i brak pomysłu na to co dalej jest wystarczającym uzasadnieniem dla samotnego pobytu nad morzem, zwłaszcza poza sezonem. Kiedyś przypadkowo znalazłam na piasku magnes z napisem “Morze karmi i bogaci” i od tej pory polubiłam plaże, bo można znaleźć tam przeróżne rzeczy.

Innym razem była to butelka z kawałkiem kartki w środku i napisem” “To dla Ciebie, Ukochana szukam magicznego gina”. Ktoś poprawił w słowie gin “a” na “u”: czy ktoś kiedyś pił magiczny gin? Jałowiec w dawnych czasach był symbolem życia wiecznego i zwycięstwa nad śmiercią. Chronił też domostwa przed nocnymi zmorami.

Ciekawie pomyśleć, że ktoś cenił bardziej życie wieczne niźli ziemską miłość, ze względu na sporą niewiadomą czym jest właściwie życie wieczne i na czym polega poza tym, że podobno nie ma nic wspólnego ze zwykłymi przyjemnościami i na pewno nie jest pospolite w swoim przekazie. Co sprawia że taki wybór, trochę w ciemno, nosi znamiona sporego eksperymentu. Być może większego nawet niż miłość, której prawdziwa natura lub ograniczenia pojawiają się stopniowo i zawsze są inne. A nawet jeśli noszą znamiona podobieństwa, to zupełnie tego nie zauważamy. Aż do ostatniego momentu, kiedy zawsze się trafi uprzejmy znajomy lub krewny, który podobno wiedział, ale nie powiedział. Dawno się wyznał, ale to nie była jego sprawa. A zresztą mówienie nie miało najmniejszego sensu, bo i tak nikt by mu wtedy nie uwierzył. Tej jego jasności umysłu.

Z tego wszystkiego wynika, że nic nas nie uchroni przed przeznaczeniem, mimo że nie wiemy czym to przeznaczenie miałoby być: w każdym przypadku jest sporo niejasności i szukania dowodów po fakcie. Wygląda na to, że jedynym dobrze i starannie opisanym miejscem, które mamy do wyboru jest piekło i to co nas tam czeka, w osłupiającej ilości szczegółów, świadczących o sporej wyobraźni autorów, którzy chociaż tak mogli posmakować występku i perwersji. 

Kara wydaje się być wyraźniejsza od nagrody, zmysły i reakcje wyostrzone do ostatecznego bólu jako memento, żeby nam się przypadkiem nie zachciało za bardzo życia we wszystkich jego barwach i kolorach. Z dnia na dzień i z minuty na minutę.

Bo co gdyby nam się to życie spodobało a momenty decydującego znaczenia wyblakły jak morze, kiedy słońce chowa się zza chmury i wszystko robi się szare, rozmyte i niewyraźne? Moglibyśmy na to wszystko machnąć ręką i co wtedy stałoby się ze wszechświatem i większością religii?

W tym momencie zazwyczaj Dziewczyna gwałtownie przerywała wpatrywanie się w horyzont i szła do pobliskiej kawiarni. Tam przy herbacie i muzyce z lat osiemdziesiątych spotykałam ją, jak szybko coś notowała w swoim notesie. Czasami chciałam zapytać czy tak jak ja lubi myśleć o rzeczach, o których zazwyczaj nie myślimy, bo uważamy że nie mamy na nie czasu. W zamian więc utykamy w pozornych oczywistościach i nieistniejących paradoksach, rezygnując w imię czegoś nieokreślonego z wielu możliwości, które moglibyśmy chociaż sprawdzić.

Jednak ostatecznie nigdy nie zapytałam, w myślach wznosząc toast za wszystkich zapatrzonych w magię rzeczywistości. Toast za każdym razem inny, bo rzeczywistość nie jest ani nudna ani przewidywalna.

Tekst: Magda Skomro

Obraz: Grzegorz Jacek Olejniczak, Jesienne morze

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *