Zrobiło się chłodno, miejscami deszczowo a miejscami nadal słonecznie tak jakby sama pogoda nie mogła się zdecydować w jaki sposób rozłożyć akcenty, nadać główny ton tej chwili w roku. To niezdecydowanie pokrywa się z moją wewnętrzną rozterką, rozdrożem które zatrzymuje a jednocześnie przymusza aby iść, gdzieś iść. Więc chodzę, spaceruję, zapatruję się na lasy, na morze a potem cofam się, siadam na kanapie, nakrywam kocem i patrzę w okno: trochę przez nie a trochę poza nie, gdzieś gdzie być może istnieją łatwe i proste odpowiedzi, działa sens i zdrowy rozsądek a ludzie podejmują słuszne decyzje. Jednak tego miejsca z mojej kanapy nie widać: snuje się tylko wieczorna, lekko wilgotna mgła i szumi morze, które zabiera po kawałku plażę, jak co roku robiąc jedynie wąski pasek przejścia dla upartych turystów.
Październik już jutro. Tymczasem jesienny wrzesień rozhulał się na dobre wyludniając sklepy, bary szybkiej obsługi i kawiarenki. Pozostały po nich szczelnie pozamykane okiennice i błąkający się tu i ówdzie zapach: waty cukrowej, kawy a czasem smażonych ryb. Wszystko to jeszcze bardziej podkreśla smutek i melancholię jesieni, tego co odchodzi i tego co nie nadeszło, mimo nadziei i radosnego letniego oczekiwania. Żałoba za tym co było i co się nie wydarzyło: za dniami które miały wyglądać inaczej, za planami które prowadziły do określonych miejsc, za słowami na które ktoś miał odpowiedzieć w inny sposób, za tym kim byliśmy i kim jesteśmy.
Wszystko to usiłuję pomieścić w sobie, poukładać a potem zgodzić się na to, aby przepłynęło przeze mnie jak kolejna fala wypływająca w głąb piasku, która się później cofa i zostawia za sobą mokry, płaski ślad. Nic więcej.
Roztopić się, zakopać w leśnym poszyciu. Posłuchać jak pająki plotą swoje sieci, a wróżki zakładają kapelusze wycinanie w dynie i koty. Chcę być wszystkim w tym samym czasie: wiatrem, wodą, mchem i ogniem. Wypełnić w sobie pustkę sączącą się z nieskończoności w nieskończoność.
Kiedy idziesz przez las widzisz jak drzewa i gałęzie budują szałasy. Na niektórych widać oko Boga. Patrzy w Twoją stronę i widzi Cię na wylot.
tekst: Magda Skomro