Plot Twist

Po przeglądzie tytułów filmowych dostępnych w święta oraz różnorakich nowości dostępnych niejako przy okazji, Jerzy wyraził rozczarowanie brakiem prawdziwej głębi oraz co za tym idzie brakiem prawdziwej satysfakcji z rzetelnie skonstruowanej intrygi. Niby jest plot twist ale jakby go nie było, podsumował.

Poddaliśmy analizie Glass Onion, Jednego Gniewnego Człowieka, Nie Czas Umierać oraz ramówkę świąteczną TVP do godziny 22.00 na tle utworów wcześniejszych takich jak Kevin sam w domu i w Nowym Jorku, Love actually (To właśnie miłość), Na noże, innych filmów z Danielem Craigiem w roli Bonda, oraz pozostałych filmów Jasona Stathama w roli Jasona Stathama.

Roztrząsaliśmy zasadność konstrukcji scenariuszy, wykorzystanych wątków, łatwości oglądania oraz zdecydowanie w ostatnim czasie narastających w filmach dokładnych tłumaczeń o co chodzi, jakby nie można się było domyślić lub po prostu jakoś wpleść w akcję. Stąd już krok do ogólnych rozważań na temat zmian w świecie, pokolenia gimbazy i tego że niedługo nie będzie już czego oglądać. Dosłownie ostatnim rzutem na taśmę podjęliśmy temat Gearsów i tego w jaki sposób dokonano sprytnej zmiany głównego bohatera bez konieczności uśmiercania go i kończenia serii. To był oczywiście przytyk do Bonda, że mógł jeszcze pożyć i to całkiem nieźle a tak wyszedł koniec świata. Dodatkowo bez sensu.

Cała rozmowa odbywała się na spacerze po alejkach wokół Kopca Kościuszki, więc atmosfera była na tyle wzniosła a głos niósł się na tyle wdzięcznie po okolicznych polach, że jakiś Starszy Pan nas zatrzymał i zapytał czego może życzyć współczesnej młodzieży. Okazało się, że najbardziej to wolnego czasu (to go chyba zaskoczyło). Życzył nam też sukcesów na studiach, o ile jeszcze coś studiujemy (jak wiadomo w naszym przypadku w tym temacie nie można spudłować: zawsze coś studiujemy) oraz żebyśmy patrzyli na życie bardziej optymistycznie. Na tle tego życzliwego Pana – wiek 88 i kijki do nordic walkingu – wyszliśmy na parę zrzędliwych zgredów, którym najwyraźniej przeszkadza, że czasy się zmieniają i że wypadałoby nieco się uelastycznić zanim będzie za późno.

Co z kolei przypomniało mi inną rozmowę z Jerzym, przed świętami co to się właśnie skończyły. Mianowicie Jerzego zainteresowała kwestia jakby to było teraz z przyjściem Jezusa i jakby się on odnalazł w istniejącej rzeczywistości.

Biorąc pod uwagę, że Jezus był zawsze rewolucjonistą i buntownikiem oraz znacząco wyprzedzał swoje czasy, przyszło mi do głowy kilka rozwiązań:

Jezus rodzi się w squacie, w komunie. Na skutek interwencji MOPS-u zostaje zabrany do domu dziecka, a rodzice mają ograniczone prawa do opieki; sąd ustanawia kontakty tylko w obecności kuratora. Jako powód uznaje się brak warunków do wychowywania dziecka jak również niedojrzałość psychiczno-emocjonalną Rodziców, którzy ciągle opowiadają o zwiastowaniu i ukrywają się przed Herodem.

Jezusowi i jego Rodzicom jakoś udało się dotrwać razem do pierwszych lat szkolnych. Jezus przynosi nieustannie uwagi w dzienniczku za dyskusje z nauczycielami. Zostaje zawieszony w prawach ucznia za próby pozostawania w szkole po godzinach oraz jawny atak na lokalnego proboszcza za posiadanie nowego volkswagena i opłaty za śluby i chrzciny. Ostatecznie ląduje w poprawczaku, gdzie uczy się stolarki w ramach zajęć z resocjalizacji młodocianych przestępców.

Nastoletni Jezus zaczyna sympatyzować z aktywistką Gretą Thunberg oraz z ugrupowaniem Nowa Lewica Roberta Biedronia. Głosi hasła ochrony środowiska, równouprawnienia i tolerancji. Odsiaduje drobne wyroki za plakatowanie miasta wizerunkami tęczy i bluźniercze teksty wypisywane na murach kościołów.

Dorosły Jezus prowadzi gospodarstwo agroturystyczne w Nowym Kawkowie. Organizuje festiwale dla Nowo Narodzonych, obiecując zbawienie dla swoich wyznawców. Zakłada Kościół Dla Wszystkich. Zostaje wpisany na oficjalną listę sekt w Polsce i objęty inwigilacją.

Wnioski są dokładnie takie same jak ponad 2000 lat temu: Jezus znakomicie odnalazłby się w mniejszości, między tymi co walczą i przegrywają, są uparci i mało konformistyczni, gdzieś na marginesie tego co uznajemy za dopuszczalne. Rządy wolałyby o nim milczeć bądź dyskretnie załatwić problem. Politycy próbowaliby wykorzystać, jednak z marnym skutkiem. Mógłby być zagrożeniem, a zagrożenia się zwalcza lub ośmiesza.

Dla takiego Jezusa święta stałyby się zbędne.

Nie trzeba by się było męczyć wymyślając kolejne scenariusze filmowe. Ani chodzić na zakupy. Nie dałoby się też nikogo pouczać ex cathedra.

W sytuacji kiedy Jezus podważał tradycje i istniejące Autorytety można jedynie żałować, że mało się nim obecnie inspirujemy. Prawdopodobnie gdyby miał wybierać, zamieszkałby w Czechach albo w Indiach. To byłby dopiero plot twist.

Tekst: Magda Skomro

Zdjęcie: Pixaby

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *