W Cieniu Lata

Popijając pistacjowo-waniliową kawę przyglądam się jak słupek temperatury wolno ale nieubłaganie idzie w górę. Noc świętojańska uruchomiła ukryte moce natury i z dnia na dzień robi się coraz bardziej gorąco. W moim gabinecie zasłoniłam rolety i kotary, zapaliłam świeczkę i kadzidło wmawiając sobie, że wiernie odtwarzam klimat Indii – tych Indii które piją kawę, mają zaciemniony gabinet i mogą oddawać się rozmyślaniom. Światło słońca przebija mimo wszystko przez niebieskość rolet i zasłon tworząc piękny odcień azul, zupełnie jak ten z domu Fridy Kahlo: pogodny, beztroski, bezpieczny. I tylko ja wydaję się nie pasować do tego miłego obrazka. Ja i moje rozmyślania o śmierci, przemijaniu, pęknięciach i niejednoznacznościach.Ten żar lata jest jak współczesny rozpędzony świat, żądny jaskrawości i triumfującej pogody ducha podczas gdy dla mnie zawsze istnieje wielokrotność wyboru; nie ma jednej, jedynej odpowiedzi.

Myślę dzisiaj o Virginii Woolf i Fridzie Kahlo: o tych wszystkich momentach ich życia kiedy czuły, że koniec już blisko. 

“Zawinę teraz moje cierpienie w chusteczkę. Skręcę je mocno w kłębek. Pójdę do bukowego lasu (…). Zabiorę mój ból i złożę go na korzeniach pod bukami. Obejrzę go i wezmę w palce. Nie znajdą mnie. Będę jadła orzechy i wypatrywała jaj w jeżynach, włosy mi się splączą i będę sypiała pod żywopłotami, i piła wodę z rowów, i umrę tam.” (V.Woolf, Fale)

„Mam nadzieję, że odejście będzie radosne – i mam nadzieję, że nigdy nie wrócę.” (Ostatni wpis w pamiętniku Fridy Khalo). 

W cieniu lata zbiera się cała wilgoć emocji, które mamy w sobie: tęsknota, smutek, melancholia, miękki mech, krok głębiej w nurt rzeki. Wszystkie tajemnice, te słodkie i te gorzkie, cała niejasność naszego istnienia wypchnięta poza obręb słońca i zabawy. 

Czy obserwowaliście kiedyś plażę pełną ludzi z miejsca gdzie jest chłód i cień i cisza? To poczucie wyodrębnienia a nie odrzucenia daje niewyobrażalny spokój: chcesz zawisnąć w tym miejscu na zawsze, jak ciepły podmuch powietrza, które tylko pozornie się przemieszcza a tak naprawdę stoi zatrzymane w swojej niespiesznej wieczności.

Siedzę. Mam głowę opartą o dłonie i jestem zapatrzona na coś co pozornie nie istnieje: na siatkę życia które wolno: fala za falą przepływa przed moimi oczami. Stosy papierów i książek opowiadają o różnych zdarzeniach. Ich obecność jest świadectwem tego co było, bez zbytniej obietnicy sensu lub nagrody. Jeśli tak wygląda sąd ostateczny to próżne nasze nadzieje, że zostaniemy sprawiedliwie osądzeni a nasze poświęcenia miały znaczenie. Liczy się to co jest a nie to co będzie lub całkiem prawdopodobne nie będzie. Liczy się w kontekście oddechu i istnienia, którego doświadczam. Nic ponad to.

Ja, które się ciągle zmienia, to ja, które żyje.” (V.Woolf, Jade)

Gdzie nie możesz kochać, nie przedłużaj swego pobytu.” (Frida Kahlo)

Viva la vida.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *