Liczy się staranność i dokładność. Robienie rzeczy po kolei przywraca poczucie równowagi. Niezmącony cukrem smak czarnej herbaty zaprasza do wzięcia oddechu. Zegar tyka, rezonując z cieniami rzucanymi światłem lampy na ściany. Dni szalonego pośpiechu i chaosu wymagają zbalansowania, wygaszenia wieczorną rutyną. Porządek i cisza na zewnątrz pozwala uchwycić wewnętrzny moment zawahania i rozluźnienia za którym idzie odpuszczenie. Przestrzeń.
Wieczorne siedzenie na kanapie lub przy kuchennym stole. Można też postać w oknie, zapatrzeć się w mrok. Mrok, tutaj z wnętrza pokoju wydaje się ciepły a nawet sympatyczny, chyba że w pejzaż wkrada się mgła. Wtedy czuję radość, że jestem po właściwej, opiekuńczej stronie szyby.
Lubię myśleć, zwłaszcza jeśli w moich myślach może pojawić się miłość. Miłość przybiera różne postacie: dzisiaj ma w sobie trochę smutku a trochę smaku agrestu i cytryny z przetworów, które dostałam w prezencie. Czułe gesty, drobne słowa tworzą przestrzeń, w której widzę wyraźniej możliwości człowieczeństwa.
Ważne jest też nie zapominać. O tym, że te możliwości istnieją mimo wszystko. Czasami w zupełnie zaskakujących momentach.
Sytuacje i momenty bywają całkowicie od siebie różne: to trochę jak wieloletnia powieściowa saga, w której można się wszystkiego spodziewać. W życiu podobnie. Wtedy mogę się zapaść w miękkie błota beznadziei – zapaść i zostać, aby wciągnęły mnie jeszcze głębiej. Czasami tak robię. Jednak wolę się w tym ruchu w głąb zatrzymać, mimo tendencji a nawet rodzaju niezdrowej fascynacji i wrócić na powierzchnię do picia herbaty. Każdy łyk oddzielam myślą, która tworzy nową strukturę opowieści o tym jak jest i co z tego wyniknie. Dzisiejsze myśli są o wrzosach, być może w połączeniu z chryzantemami, o trudnych wyborach i akceptacji własnych pragnień i ograniczeń. Spotykam się z nieświadomym, dokładnie tak jak wielu spotkało się przede mną. Bo jak przypomina Marie Louise von Franz “W tak zwanym życiu cywilizowanym, odpędzamy noc za pomocą światła elektrycznego i sądzimy, że jesteśmy „oświeceni”, chronieni wewnątrz i na zewnątrz(…)”. A to przecież zupełna nieprawda.
Tekst: Magda Skomro
Obraz: Stefan Bleekrode, Evening in New York